dimanche 28 avril 2013

stokrotka zamknięta w szkle


 Dzień Matki zbliża sie wieeelkimi krokami.. i z pozoru łatwe poszukiwania idealnego prezentu dla mojej mamy okazały się nie lada wyzwaniem. 
Po obejściu centrum handlowego wzdłuż i wszerz wróciłam do domu z pustymi rękoma. Wszystko albo 'za drogie', albo 'za chińskie', albo 'już było'. Postanowiłam więc zaryzykować i stworzyć prezent sama... Zrobiłam olej ze stokrotek oraz notes na przepisy kulinarne.  


Olej ze stokrotek, od dawien dawna znany jest jako naturalny środek ujędrniająco- napinający. Stosowany na biust, dekold, uda, okolice brzucha i pośladki. Odpowiedni dla kobiet w każdym wieku.
Pielęgnuje, regeneruje skórę, działa wzmacniająco na naczynia włosowate, nawilża, ujędrnia, rozjaśnia przebarwienia skóry, działa na zastoje limfatyczne i redukuje obrzęki. 


 Macerat stokrotkowy wykonujemy w proporcjach 1: 1, czyli jedna szklanka główek stokrotek na jedną szklankę oleju.
Najlepiej użyć oleju zimnotłoczonego, lekkiego o łagodnym zapachu np. oleju z kolzy, słonecznika, migdałów lub z pestek winogrona. Oliwa z oliwek jest zbyt tłusta i ma ciężki zapach.

Przygotowanie wyciągu olejowego: zbieramy stokrotki
 (w miarę możliwości zbieramy kwiaty na terenach nie skażonych substancjami szkodliwymi dla zdrowia ). Następnie do szklanej butelki lub słoja wrzucamy główki stokrotek i zalewamy je lekko podgrzanym  olejem. Kwiatuszki muszą być kompletnie zanurzone w oleju by nie spleśniały.
Butelkę szczelnie zamykamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na trzy do sześciu tygodni. Codziennie potrząsać zawartością.
Po tym czasie odcedzamy i zlewamy olej do ozdobnej buteleczki. Przechowywujemy w chłodnym suchym miejscu, z dala od światła.



Jak Wam sie podoba? Proszę o szczere opinie!

jeudi 25 avril 2013

soirée barbecue

Plenerowe powitanie wiosny i pierwszy grill już  za mną.


Wczoraj... Tata, porwał mnie i moją mamę na stadion.


Najpierw obejrzeliśmy mecz dwóch zaprzyjaźnionych klubów, później poszliśmy na soirée barbecue - jest to rodzaj przyjęcia na świeżym powietrzu, z grillowanym daniem przy akompaniamencie muzyki biesiadnej.


Na przyjęciu spotkali się kibice, sympatycy rugby, zawodnicy obu drużyn oraz całkiem przypadkowi przechodnie.


I wszyscy, albo prawie wszyscy ze złocistym schłodzonym trunkiem w dłoni i wesołą przyśpiewką na ustach bawili się do póznych godzin. Atmosfera wspaniała.


Powiem Wam w tajemnicy, że od zawsze byłam otoczona sporą grupą rugbistów. Mój tata,
były zawodnik i od kilku lat menadżer RSCA- Rugby d'Anderlecht traktuje ten sport niemal  jak religię.
A ja na przekór Wszystkim tym co mówią, że to sport nie dla mnie, chodzę (niestety niesystematycznie) na treningi rugby i jak na razie jeszcze żyję. Nie mam nic złamanego, jedynie kilka siniaków i ból mięśni po treningu :)


Czy Wy też uważacie, że  ta dyscyplina sportu nie pasuje do dziewczyny ? 

mardi 16 avril 2013

zdradliwe słoneczko

Słoneczko wygoniło mnie z domu na długi spacer.  



Nogi poniosły mnie najpierw do Brukseli, następnie w okolice Dilbeek.



Wiosna, niewątpliwie jest jedną z najradośniejszych i najpiękniejszych pór roku. Wszystko wokół kwitnie, pachnie, czaruje, aż chce się biegać, skakać ze szczęścia i mówić  bonjour nieznajomym.


 Jednak pogoda była zdradliwa. 
Trochę mnie przewiało na spacerze. Okropny ból ucha, gardła i z nosa cieknie. Tak coś czuję, że dziś będzie nieprzespana noc.


Pójdę już...delektować się herbacianym naparem i wygrzewać się poduszką z pestek czereśni. Pa.

jeudi 11 avril 2013

wiosenna zagadka

Uwaga !  Osoba, która pierwsza zgadnie, co to za roślina otrzyma ode mnie niespodziankę.


Podpowiem, że jest to jedna z najstarszych roślin na Ziemi stosowana w ziołolecznictwie europejskim i chińskim. Rośnie dziko niemal na całym świecie ( w ogrodach, parkach, lasach, przydrożach, między płytami betonowymi ). 
Jest to chwast leczniczo-trujący, a jego  nazwa nawiązuje do stosunkowo długiego okresu kwitnienia - zwykło się mawiać, że kwitnie od przylotu do odlotu jaskółek.



EDYCJA.
Pierwsza odgadła Klaudia i do niej powędruje nagroda-niespodzianka. Bravo! 
Jest to- jaskółcze ziele, glistnik. Ta niepozorna roślinka posiada niezliczone właściwości lecznicze. Zewnętrznie stosowana przy zakażeniach bakteryjnych, kurzajkach, brodawkach, trudno gojących się ranach, opryszczkach, łuszczycy, grzybicy, owrzodzeniach, hemoroidach.


Jaskółcze ziele zasługuje na to, aby bliżej mu się przyjrzeć.

Posłuchajcie. Może komuś się przyda.
Pierwszy raz z glistnikiem spotkałam się dwa lata temu... Miałam wówczas na stopie niechcianą pamiątkę po basenie- kurzajkę, którą początkowo wzięłam za odcisk i ją zignorowałam. Z czasem narośl powiększyła się, co sprawiało mi pewien dyskomfort i ból przy ucisku buta. Próbowałam sobie pomóc różnymi maściami, płynami, lakierami, sprajami, kończąc u dermatologa na wypalaniu. Niestety na głęboko zakorzenioną kurzajkę nie było mocnych. Po tylu nieudanych próbach, myślałam, że następna wizyta lekarska skończy się u psychiatry. Czułam się zupełnie bezradna. Aż pewnego dnia znalazłam w internecie cenne informacje o jaskółczym zielu, które rzekomo pomogło niejednej osobie. Doświadczeni Forumowicze zalecili  mi dwu- tygodniową kurację sokiem z glistnika.
No i zaczęło się. Pełna nadziei, zaczęłam biegać po pobliskich rowach, polnych ścieżkach, wypatrywałam glistnika w parkach...rwałam ziele garściami i jego żółtym mleczkiem smarowałam stopę 3x dziennie, czasem (w zależności od czasu i chęci) 4x dziennie. 
Minęły 2 tygodnie i według internetowych porad, po tym czasie kurzajka miała przestać istnieć, więc spokojnie kurację zakończyłam. Przyznaję, że w ciągu tego okresu, efekty były zdumiewające. Narośl zmniejszyła się o połowę, ale nie wystarczająco, by zniknąć z powierzchni.  
W złości po nieudanym domowym leczeniu zaczęłam przeklinać te wszystkie 'głupie' internetowe rady nie wiedząc jak bardzo się mylę. Gdy tylko złość minęła, usiadłam i przemyślałam sprawę na spokojnie - skoro w ciągu 2 tyg kurzajka zmniejszyła się, jak po żadnym innym leku, to znaczy, że roślinka działa więc na chłopski rozum powinnam dwukrotnie albo nawet trzykrotnie przedłużyć okres kuracji. I tak też się stało... nie mogłam doczekać się następnej wiosny, aby dorwać się do świeżutkiego zielska.
Drugie moje podejście do walki z kurzajką ...uwaga,uwaga... trwało pełne trzy miesiące!
Nie powiem, miewałam chwile słabości w których to, nie miałam ochoty wstawać godzinę wcześniej, żeby biegać po rowach i nie spóźnić się do szkoły. Mimo to biegłam, nie raz z zaspanymi oczami, czasem w pidżamie, a czasem z kanapką w ręku. Nie rezygnowałam! Trzy miesiące, dzień w dzień z jaskółczym zielem i wygrałam. Wykurzyłam kurzajkę raz na zawsze!!
   
Przepis na nalewkę na brodawki: 10 g świeżego ziela glistnika zalać 250 ml octu winnego i odstawić na miesiąc, wstrząsając co 2-3 dni. Nierozcieńczony płyn nakładać na brodawkę 2 razy dziennie. Przyznam, że nie probówałam tego przepisu, ale wdaje się być godny uwagi, szczegónie zimą gdzie glistnika nikt nie znajdzie, taka nalewka może się przydać.
Ku pamięci. Gdyby kiedyś ktoś potrzebujący wpadł tu przypadkiem, to niech wie, że jaskółcze ziele leczy, jednak trzeba mu w tym pomóc. Systematycznie i wytrwale!! 

lundi 8 avril 2013

Życie nauczyło mnie ...


Moi Mili. W dzisiejszym poście znajdziecie moją odpowiedź na pytanie sympatycznej
 Bougiedor z bloga Et toucher les ailes des oiseaux  czego nauczyło mnie życie ?

Otóż życie nauczyło mnie, że wyznanie, pochodzenie czy narodowość nie ma żadnego znaczenia. Liczy się charakter człowieka, jego usposobienie, nastawienie do świata i innych ludzi. I nikt mi nie wmówi, że każdy muzułmanin to bestia, że każdy afrykanin to niezarada, czy że każdy europejczyk to krętacz. Ja wiem swoje...
- życie  nauczyło mnie, że zdrowie jest największą wartością jaką posiadamy, dlatego powinniśmy je szanować i chronić niczym drogocenny klejnot.
- nauczyło mnie też, że wszystko, co w życiu się osiąga jest efektem ciężkiej mozolnej pracy połączonej z odrobiną szczęścia.
-  nauczyło, że  nigdy nie wolno tracić nadziei, nawet wtedy, kiedy wszystko  jest stracone lub  odeszło na zawsze albowiem życie ma swoją wewnętrzną logikę...Przykre doświadczenia mają wpływ na naszą przyszłość. Są po to, aby czegoś nas nauczyć bądź są wstępem do czegoś  lepszego niż minione. 
- poza tym życie nauczyło mnie, że należy szanować rodziców i pielęgnować przyjaźnie. Prawda jest taka, że ostatnio zaniebałam nieco bliskie osoby memu sercu, czego żałuję i mam sporo do nadrobienia.

Wiem, wiem. Za mało, ale wciąż się uczę ...


 prawda ,że piękne ?

A teraz, pochwalę się, że wygrałam konkurs na blogu :
Nie muszę chyba mówić, że nagroda sprawiła mi wiele radości. Moje uszy są wprost stworzone do noszenia tych czarujących ozdób. Dziękuję Nikoli i Klaudi za wspaniałą zabawę i oczywiście za piękną parę kolczyków.  


I jeszcze dla tych,którzy lubią posłuchać muzyki francuskiej- Guillaume Grand.



Dobranoc.

lundi 1 avril 2013

Życzenia Wielkanocne

Pomimo chłodnej aury składam Wszystkim czytelnikom ( i sobie również) ciepłe, wiosenne życzenia wszelkiej pomyślności, zdrowia i prawdziwie świątecznego nastroju !